Jednym z nie rozwiązanych do tej pory przez władze RP po 1989 roku istotnych problemów jest zbyt wolna repatriacja tysięcy Polaków i ich dzieci zesłanych w głąb Rosji w czasach reżimu sowieckiego. Wielu z nich chciałoby powrócić do ojczyzny (najstarsi wiekiem) lub przyjechać do niej na stałe (młodsi).
Jak przypomniała Kronika Krakowska TVP, powrotu nie ułatwia im nasze prawo. Część patriotycznego obowiązku wzięły więc na siebie samorządy gminne.
„Jednak to, co spotyka ich tu, na miejscu, często burzy wizję z opowiadań rodziców i dziadków. Czasem bywały takie sytuacje, że przyrzeczony dom albo mieszkanie w rzeczywistości okazywał się obornikiem albo stodołą. Jeszcze gorsze bywały zachowania ludzi” - czytamy na stronie internetowej Kroniki.
Jedną z pierwszych gmin, która zdecydowała się zapewnić mieszkanie i pracę polskim rodzinom z Kazachstanu były podkrakowskie Niepołomice, w których repatrianci z tego państwa zebrali się w sobotę na spotkaniu opłatkowym. Wyrażano na nim nadzieję, że do kraju swych przodków przyjadą kolejni Polacy z byłych republik sowieckich. Wielu z nich czeka na tę możliwość od kilkunastu lat.
„Kartę Polaka posiada 2 700 osób. Ale szacuje się, że wszystkich, którzy chcą wrócić jest 10 tys. W ubiegłym roku do Sejmu trafił obywatelski projekt ustawy o repatriacji, pod którym podpisało się 300 tys. osób. Zakłada on, że za powrót zesłańców powinno odpowiadać państwo, a nie jak dotąd gminy, których nie stać na stworzenie repatriantom warunków do rozpoczęcia nowego życia. Rolą polityków jest zmiana ustawy a naszą zmiana poglądów i uprzedzeń, by rodacy mogli wrócić do Polski i godnie w niej żyć” - napisano na stronie www.kra.tvp.pl.
W pełni zgadzam się z ostatnim zdaniem i wyrażam nadzieję, że Sejm RP szybko przyjmie ustawę o repatriacji, a samorządy nadal będą aktywne w tej szlachetnej materii.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE