- Home >
- POLONIA USA >
- Informacje polonijne ze świata
Parafia na Manhatanie ma nowego, polskiego proboszcza
28 kwietnia, 2018
O. Rafał Kandora został, trzy miesiące temu, proboszczem parafii św. Stanisława Biskupa i Męczennika, znajdująca się East Village
Uroczysta msza święta, podczas której jeden kapłan pożegnał się z parafianami, a drugi został przez nich powitany, została odprawiona w niedzielę 3 grudnia 2017 roku. W siedzibie parafii św. Stanisława Biskupa i Męczennika na Manhattanie mieści się również Klub Seniora Jana Pawła II prowadzony przez Centrum Polsko-Słowiańskie. Tuż po objęciu pod swoje skrzydła parafii przez nowego proboszcza redakcja „Echa Polonijnego” rozmawia z ojcem Rafałem, który opowiada czytelnikom między innymi o tym, kiedy oddał swoje życie Bogu.
- Kiedy Ojciec przyjechał do USA i jak się zaczęła Ojca przygoda w USA, w jakiej parafii Ojciec pracował na początku swojej drogi w USA?
- W zasadzie moja przygoda ze Stanami Zjednoczonymi rozpoczęła się jeszcze w czasie studiów seminaryjnych w Krakowie. Wraz z innymi seminarzystami mieliśmy okazję wyjeżdżania za różne lektoraty językowe za granicę. Będąc na 4. roku zostałem wysłany na wakacyjny kurs językowy do Nowego Jorku.
Po otrzymaniu święceń kapłańskich przez rok posługiwałem na Jasnej Górze w Polsce czekając na dopełnienie wszystkich formalności wizowych. Po przybyciu pierwsze kroki jako kapłan stawiałem, jak wielu moich współbraci, w Amerykańskiej Częstochowie w Doylestown. Bardzo mile wspominam ten początek.
- Podczas naszej krótkiej rozmowy wspominał Ojciec, że nie zawsze było Ojcu po drodze z kościołem. Czy może Ojciec opowiedzieć, kiedy dokładnie poczuł, że swoje życie odda Bogu?
- To prawda, nie zawsze było mi po drodze. Z odkryciem powołania zakonnego i kapłańskiego wiąże się historia, którą często przywołuję w czasie rozmów ewangelizacyjnych czy w czasie głoszonych przez siebie homilii. Mam tu na myśli pewne konkretne wydarzenie, które określam mianem cudu, który dokonał się w mojej rodzinie.
- Pracował Ojciec również w parafii amerykańskiej. Proszę powiedzieć, czy są jakieś istotne zauważalne gołym okiem równice między polskimi i amerykańskimi parafianami.
Przez prawie trzy lata pracowałem w bardzo nietypowej parafii. Owa specyficzność wynikała z tego, że była to społeczność emerytów mieszkających w The Villages na Florydzie. Do parafii zarejestrowanych jest ponad 5 tysięcy parafian i co ciekawe, liczba wiernych stale wzrasta. Powodów jest wiele. Parafia poprzez działalność wielu grup ma do zaoferowania bardzo wiele. Od rzeczy bardziej duchowych poprzez różne inne działania, takie jak chociażby pomoc charytatywna. Różnice najbardziej widoczne są na pewno w podejściu do liturgii i jej przygotowania. Czasami tu i ówdzie pojawiają się pewne negatywne głosy z którymi osobiście nie mogę zgodzić, które to mówią, że w parafiach amerykańskich utracono wrażliwość na piękno i tradycję. W tej parafii z wielką radością przyjęto pewne formy polskiej tradycji, takie jak opłatek czy święcenie koszyczka wielkanocnego. Krótko przed moim wyjazdem oddano do użytku nowy budynek parafialny, który pełni rolę centrum edukacji i formacji chrześcijańskiej. Już na samym początku – co tydzień uczęszczało w spotkaniach i prezentacjach tam organizowanych – kilkaset osób.
- Jak Ojciec odebrał nominację na proboszcza jednej z najstarszych parafii w NYC? Jakie Ojciec ma plany na prowadzenie parafii?
- Powołanie na urząd proboszcza łączę mocno z tym, co od kilku lat jest moim doświadczeniem oraz drogą przeżywania wiary. Przez kilka lat angażowałem się w posługę Odnowy charyzmatycznej oraz Szkół Nowej Ewangelizacji. Posługiwałem również na Przystanku Jezus, dla niezorientowanych jest to tygodniowa ewangelizacja w czasie odbywającego się festiwalu Woodstock w Polsce. Byłem związany również z przygotowaniami oraz uczestnictwem w Ewangelizacji Krakowa na tydzień przed rozpoczynającymi się Światowymi Dniami Młodzieży.
Papież Franciszek w Adhortacji Apostolskiej Evangelium Gaudium –czyli o ewangelizowaniu we współczesnym świecie wzywa, aby w dzisiejszych czasach parafie przeprowadziły rewizję i odnowę, tak aby się stały żywą formą obecności Kościoła –nawet swego rodzaju szpitalem polowym. Taka idea parafii jako wspólnoty wspólnot, formującej do wyjścia na zewnątrz jest mi niezwykle bliska. Przyznam wiec, że w takim właśnie kluczu odczytuje swoją obecność tutaj. Jest to dla mnie wezwanie do ewangelizowania, choć może trochę w innej formie.
Co do planów, to zapewne już są. Natomiast warto podkreślić, że poprzedni proboszcz – obecny prowincjał Zakonu Paulinów w USA o. Tadeusz Lizińczyk nakreślił pewien kierunek parafii, i z tym kierunkiem również się identyfikuje.
- Z tego, co wiemy, wcześniej był Ojciec wikariuszem parafii, w której teraz Ojciec jest proboszczem. Czy ta wcześniejsza funkcja pomoże Ojcu w pełnieniu obecnych obowiązków?
- Na samym początku mojego kapłaństwa usłyszałem bardzo mądre słowa, że przez pierwszy rok na parafii nie należy podejmować zbyt wielu zmian. Ten pierwszy rok to czas na przede wszystkim budowanie relacji z parafianami oraz zapoznaniem się z miejscem oraz problemami. Przyznam, że jestem w dosyć komfortowej sytuacji – parafię znam już całkiem nieźle, a i parafianie doskonale wiedzą z kim mają do czynienia (śmiech).
- W dzisiejszych czasach księża często mówią o tym, że coraz trudniej zachęcić ludzi do brania udziału w mszach. Jak ta sprawa wygląda w kierowanej przez Ojca parafii. Ilu parafian obecnie liczy parafia na Manhattanie?
- Problem jest złożony. Wzbraniałbym się przed mówieniem, że wina stoi jedynie po „tamtej stronie”, bo wierni nie chcą brać udziału we Mszach czy w życiu Kościoła. Powodów jest wiele. Mogę jedynie dodać, że jako kapłani my możemy bić się czasami w piersi, bo bywa tak, że czasami stanowimy barierę. Tego doświadczyłem jako młody człowiek. Ale napotkałem również takich kapłanów, którzy stali się dla mnie prawdziwymi przewodnikami.
- Jaka tak naprawdę jest rola polskich parafii działających w NYC?
- Każda parafia tzw. etniczna ma dwa cele, z których wynikają inne. Pierwszy to taki, który jest wspólny dla każdej parafii, niezależnie od kultury i języka, a mianowicie: głoszenie Słowa Bożego, sprawowanie sakramentów świętych, działalność charytatywna. Drugi ukierunkowany jest na podtrzymywanie kultury, języka oraz tradycji. Przychodzi mi tutaj bardzo konkretny przykład. Nie orientuje się czy konkurs gwary śląskiej na Śląsku jest ciągle kontynuowany – ale pamiętam, jak przed kilku laty jedną z laureatek konkursu została osoba urodzona w Teksasie. W 1850 roku z Górnego Śląska wyemigrowało ponad 150 Ślązaków. Tam założyli parafię, którego aktywnym proboszczem był o. Leopold Moczygęba. Ten bliski mi przykład przez to, że sam pochodzę ze Śląska jest doskonałym wyjaśnieniem jaką rolę spełniają polskie parafię na terenie USA. Dlatego jeśli zależy nam na podtrzymywaniu Polskiej Kultury, języka, tradycji warto wspierać istniejące Polskie Parafie oraz każde inne inicjatywy, które mają za zadanie podtrzymywanie naszej polskiej tożsamości tutaj w USA.
- Z jakimi problemami borykają się obecnie polskie parafie działające w NYC?
- Jest dosyć trudne pytanie. Nie mogę być rzecznikiem braci kapłanów posługujących tutaj. Myślę, że wszyscy dostrzegamy podobne problemy, ale są i takie, które są specyficzne dla każdej z parafii. Ten wspólny z tym wszyscy na pewno wszyscy byśmy się zgodzili – to malejąca liczba wiernych, która wynika z nieuchronnymi zmianami demograficznym. Niedawno miałem ciekawą rozmowę z jednym z pastorów protestanckich posługującym na Manhattanie, dzielił się, że przeżywają bardzo podobne problemy.
- Przy parafii funkcjonuje również polska szkoła oraz klub seniora JP II jak układa się współpraca z tymi organizacjami?
- Ogromnie się cieszę z obecności tych organizacji oraz współpracy. Poza nimi jednak mamy również inne grupy i wspólnoty. Warto tutaj chociażby wymienić Klub dyskusyjny im. Św. Jana Pawła II który znany jest z organizowania różnych prelekcji i dyskusji czy Odnowa charyzmatyczna, która ma już za sobą siedemnaście lat działalności w parafii. Dzięki jej posłudze powstało sporo nowych grup charyzmatycznych w innych parafiach. Z Polską Szkołą mamy znakomitą współpracę i relację jako, że jest szkołą przyparafialną, dlatego też wraz z o. Karolem – wikariuszem parafii podejmujemy w niej posługę katechetyczną w tym również przygotowanie do sakramentów Komunii Świętej oraz Bierzmowania.
- Jakie inicjatywy planujecie podejmować wspólnie?
- Na pewno takie będą. Myślę, że zbliżająca się setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości jest doskonałą okazją do podjęcia współpracy, i to nawet szerzej, w podejmowanych inicjatywach.
- W związku z tym, że zbliżają się święta wielkanocne proszę powiedzieć od kiedy prawdziwy katolik powinien rozpocząć przygotowania do świąt wielkanocnych i jak powinien je godnie spędzić zważywszy na to, że żyjąc na emigracji święta wielkanocne tylko jeden dzień wolnego od codziennych obowiązków.
- Święta Wielkanocne mają najwyższą rangę w Kościele Katolickim. Papież Grzegorz Wielki nie wzbronił się nazwać ich Solemnitas Solemnitatum, czyli uroczystość uroczystości. Jeśli idzie o dobre przygotowanie – to myślę, że warto to zacząć od dobrego podejścia do tego, co ja nazywam małą Wielkanocą – czyli niedzielną Eucharystią. To właśnie w każdą niedzielę wspominamy te wydarzenia, które są tak bardzo akcentowane poprzez nasze tradycje czy smakołyki wielkanocne. Chcąc się przygotować dobrze warto pamiętać i motywować się słowami, które w Środę Popielcową możemy usłyszeć: Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię.
- Czy będąc kapłanem na emigracji czuje ksiądz tęsknotę za polskimi tradycjami świątecznymi i czy w czasie trwania Ojca posługi udało się przekazać nieco polskich tradycji Amerykanom?
- Przyznam, że mieszkając w Nowym Jorku nie mam jakieś szczególnej tęsknoty za tradycjami – bo one, choć w nie takim wymiarze, są jednak obecne. Pamiętam jednak, że będąc na Florydzie musiałem się zmagać się z takimi właśnie uczuciami. Na szczęście kiedy mam okazję odwiedzać swoich rodziców – owe braki wynagradzają, np. poprzez przygotowanie ulubionej potrawę świątecznej w środku lipca (śmiech). Dwie nasze tradycje są bardzo cenione i przekazywane dalej przez Amerykanów. Idzie o opłatek i święcenie pokarmów wielkanocnych.
Myślę, że czytelnicy bez żadnej obawy mogą dzielić się z amerykańskimi przyjaciółmi tymi lub innymi zwyczajami, które są wielkim bogactwem.
- Na koniec bardzo proszę złożyć życzenia świąteczne czytelnikom.
- W czasie Świąt Wielkanocnych słyszymy o kobietach przychodzących do grobu, w którym złożone było wcześniej ciało Pana Jezusa. Szły i być może całą drogę nosiły się z myślą, kto może je wspomóc w odstawieniu wielkiego kamienia. Kiedy przyszły kamień był już odsunięty. Ta relacja ewangelistów ukazuje tym, czym właśnie jest Ewangelia – Dobrą Nowiną. Chciałbym osobiście życzyć, abyśmy mieli to zaufanie i wiarę, że kiedy przychodzimy lub przechodzimy przez coś, co ma niewiarygodnie wielki ciężar, to nie zostajemy nigdy sami.
Niech ten czas Świąt Wielkanocnych będzie okazją do zmiany naszej perspektywy patrzenia z tego, co skończone, na nieskończone i z tego, co przyziemne, na wieczne. Pogodnych i pełnych ciepła i pokoju Świąt Wielkanocnych życzę wszystkim czytelnikom.
Agnieszka Granatowska
Dzwoniąc powołaj się na reklamę z POLONIJNEJ KSIĄŻKI - Polish Pages.
Centrum Polsko-Słowiańskie
Więcej info o programach >>>
KATALOG FIRM W INTERNECIE