KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 1 listopada, 2024   I   02:33:39 AM EST   I   Konrada, Seweryny, Wiktoryny
  1. Home
  2. >
  3. POLONIA USA
  4. >
  5. Informacje polonijne ze świata

Odpowiedzialność moralna polonijnych gazet

21 lutego, 2008

Z dniem otwarcia własnej praktyki, dziesięć lat temu, wypowiedziałem bezpardonową walkę wszelkiego rodzaju oszustom imigracyjnym, żerującym na polonijnym środowisku w Nowym Jorku i okolicach. W dużej mierze, był to głos wołającego na puszczy, bo temat ten nie był podejmowany przez innych adwokatów, a większość mediów polonijnych (w tym miejscu trzeba jednak wymienić nowojorski “Super Express” jako świetlany wyjątek od tej reguły, co również powinno wyjaśnić dlaczego współpracuje z tym pismem, a nie z innymi gazetami na polonijnym rynku) woli nie wtrącać się w “nie swoje” sprawy.

Chodzi tu bardzo często o pieniądze czerpane z reklam oszustów (wedle reguły, że "pecunia non olet"), ale niemałym czynnikiem był tu także paniczny strach przed procesem o zniesławienie. Gazety polonijne nie mają bowiem budżetu na kosztowną obronę w sądzie, pomimo że prawo amerykańskie skrzywione jest bardzo na stronę mediów, jeśli chodzi o defamację i szansa wygrania takiego procesu z gazetą jest praktycznie znikoma. Najprościej jest jednak gazetom ukrywać się za dewizą, że nie są odpowiedzialne prawnie za treść umieszczanych w nich ogłoszeń, nie zwracając uwagi na moralną odpowiedzialność, którą ponoszą za umożliwianie popełniania oszustw na swych lojalnych i zbyt naiwnych lub zdesperowanych czytelnikach. Dla mnie nie ulega wątpliwości że są one niczym innym jak wspólnikami w przestępstwie.

Najbardziej jaskrawym przykładem takiej symbiozy polonijnych mediów z oszustami jest przypadek nowojorskiego "Nowego Dziennika" i jednego z jego dziennikarzy czy też stałych współpracowników, niejakiego Andrzeja Olszewskiego. Osobnik ten produkował swe mierne wypociny przez wiele lat na łamach "Nowego Dziennika", uzyskując w ten sposób niefortunną nobilitację i reklamę dla swego nielegalnego biznesu. Nawet dziś, po tym jak zamknął swoją "kancelarię" i uciekł, wiele ofiar Olszewskiego tytułuje go adwokatem czy też mecenasem, powołując się na pomysł że musiał nim być skoro popierał go "Nowy Dziennik". Najbardziej komiczną częścią tej skądinąd niesmacznej afery, był slogan Olszewskiego z jego kampanii na dyrektora Polsko-Słowiańskiej Unii Kredytowej (którym nota bene został, na wieczną niesławę tej instytucji): "Wasze pieniądze potrzebują doświadczenia!". Święta prawda. No i pieniądze klientów Olszewskiego rzeczywiście były doświadczane jak ta lala.

Myślę że czas już najwyższy aby użytkownicy polonijnych mediów zaczęli domagać się wyższych standardów etycznych od owych przekaźników wiadomości i reklam. Być może wytoczenie procesu co niektórym z nich, bardziej przymykającym oko na przestepczą działalność swych reklamodawców, wprowadzi odpowiednią proporcję sił do tej dyskusji.

Przemysław Jan Bloch
zapraszam do dyskusji na mój
BLOGH Internetowy:
www.adwokatbloch.com