- Home >
- POLONIA USA >
- Informacje polonijne ze świata
MERRY CHRISTMAS czyli WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA - Kolędowanie na Manhattanie
10 grudnia, 2007
Nic bardziej mnie nie ucieszy jak kolędowanie w Carnegie Hall po polsku i mam nadzieję, że nie zawiodę się na frekwencji. Zatem, zapraszam do Carnegie Hall wszystkich Polaków przebywających w Nowym Jorku - Michał Zabrocki.
- O. Michał Czyżewski OSPPE. - Jak powstało twoje zamiłowanie do muzyki?
- Michał Zabrocki. Aby w pełni odpowiedzieć na to pytanie, muszę na chwilę cofnąć się do początków mojego życia, gdy miałem 5 lub 6 lat. Lubiłem wtedy oglądać Beatlesów, Presleya i innych artystów rockowych i bardzo chciałem być do nich podobny. Mój brat i ja (mam brata bliźniaka) uprosiliśmy rodziców, aby zapisali nas na lekcje muzyki. W naszej szkole były dostępne tylko dwa instrumenty: akordeon i gitara. Mój brat zaczął pobierać lekcje gry na gitarze, a ja na akordeonie, co w rezultacie bardzo mi się przydało, gdyż mogłem wykorzystać tę wiedzę później grając na pianinie czy na organach. Jako nastolatek zacząłem grywać w zespołach, które bazowały na amerykańskiej muzyce ludowej. Gdy miałem 17 lat, zrodziła się okazja podjęcia pracy w mojej parafii Św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Ozone Park. Proboszcz, ks. Franciszek Romanowski przesłuchał mnie i zostałem przyjęty. Tam właśnie wiele się nauczyłem, polubiłem psalmy i pieśni religijne, nie tylko muzykę rockową. Parafia ta jest polską parafią, ale ja nie mówiłem po polsku. Mimo tego, bardzo spodobały mi się polskie tradycje, bo przecież jest to moje dziedzictwo. Z czasem nauczyłem się wiele o muzyce, grając ją podczas Mszy św. Po pewnym czasie zacząłem sam komponować pieśni. Jest w Ameryce takie powiedzenie: „Jeśli idziesz na ryby, to nigdy nie wiesz, co złowisz.” Gdy zacząłem „łowić” pieśni, okazało się, że potrafię pisać muzykę religijną. I czynię to nadal. Ja zająłem się pieśniami religijnymi a mój brat zajął się wytwórnią płyt. Dzięki temu mogłem nagrywać swoje utwory bez wielkich wydatków, bo miałem dostęp do studia. Pieśni, które komponowałem, grałem potem podczas Mszy św. i przy różnych okazjach a dopiero potem nagrywałem je. Niestety, jeśli pisze się piosenki dla innych, trzeba zawsze liczyć się z ryzykiem krytyki, bo innym może to się nie podobać. W ten sposób właśnie uczyłem się swojego powołania. Z czasem zacząłem otrzymywać zaproszenia z propozycją koncertów. I robię to już od 30 lat. Dziękuję, że dzięki odpowiedzi na to pytanie wyruszyłem na chwilę w podróż w czasie sięgając zamiecią do początków.
- Jak spędzasz Święta Bożego Narodzenia?
- Śmiało mogę powiedzieć, że moja rodzina jest typową rodziną amerykańską, o polskich korzeniach. Owszem, gromadzimy się rodzinnie podczas Świąt Bożego Narodzenia. Wigilia jest dla nas bardzo ważnym dniem, tym może różnimy się od innych rodzin amerykańskich, dzielimy się opłatkiem, składamy sobie życzenia, modlimy się wspólnie, ale tak jak inne rodziny amerykańskie, otwieramy prezenty i cieszymy się obecnością rodziny i znajomych. Zawsze tak było i chyba tak już pozostanie. Jesteśmy Amerykanami ze szczyptą polskości. Gdy byłem młodszy moi dziadkowie i rodzice wprowadzali więcej polskości do naszych świąt. Teraz, gdy zmarli, staramy się choć w niewielkim stopniu zachować polskie tradycje. Pamiętamy o istocie Świąt, czyli narodzeniu Jezusa. W wigilię idziemy całą rodziną na pasterkę. Boże Narodzenie -tato, czyli ja, spędza w kościele grając podczas mszy św.; wszyscy inni w tym czasie siedzą w domu i otwierają prezenty. Ale to nie szkodzi, to ma też swój sens. Jesteśmy, zatem, amerykańską rodziną z polskimi tradycjami.
- Kto przyczynił się do tego, że znasz polskie kolędy?
- Wcześniej nie znałem polskich kolęd. Jako mały chłopiec bojkotowałem wszystko, co polskie. Chciałem być Amerykaninem. Niestety, potem tego bardzo żałowałem. Bardzo cenię Polaków i pragnę powrócić do korzeni, poznać lepiej polskie tradycje i polskie dziedzictwo; bo to przecież naród, z którego się wywodzę. Wracając do pytania: otóż, nauczyłem się kolęd od bardzo cierpliwych osób z mojego chóru kościelnego. Od tamtego czasu mogę na zawołanie zaśpiewać każdą kolędę, czy to będzie: „Dzisiaj w Betlejem”, „Lulajże Jezuniu”, czy „Przybieżeli do Betlejem”. Czasem mam tylko problem z wymową, na przykład trudno mi ułożyć usta, aby wypowiedzieć poprawnie „Wśród nocnej ciszy”, ale staram się. Nie znam wielu polskich słów i kolęd, ale uczę się, bo one są piękne, przemawiają prosto do serca. Biorę słownik i tłumaczę. Nie mogę sobie teraz wyobrazić Bożego Narodzenia bez polskich kolęd, po prostu są one tak ważne dla mnie jak słowa Pisma Świętego czytane podczas mszy św. Nauczyłem się, więc kolęd od Polaków i jestem im za to wdzięczny.
- Najwspanialszy prezent, jaki dostałeś na Święta?
- To była wigilia, 24 grudnia, 1979 roku. Podczas Pasterki oświadczyłem się mojej narzeczonej i przyjęła moje oświadczyny. To był najpiękniejszy prezent, jaki kiedykolwiek otrzymałem.
- 23 grudnia w Nowym Jorku, odbędzie się koncert. Powiedz o specyfice tego wyjątkowego wydarzenia?
- W koncercie bierze udział kilku wykonawców. Zobaczymy wspaniałego irlandzkiego tenora, Marka Forrester’a oraz wspaniałą śpiewaczkę Sarę Klein. Ja też tam będę. Wieczów poprowadzi przedstawiciel jednej z największych sieci katolickich stacji telewizyjnych Eternal World Television Network, chyba nawet największej na świecie. Tytuł koncertu brzmi: „Wesołych Świąt Bożego Narodzenia Nowy Jorku!” Celem koncertu jest, oczywiście przypomnienie wszystkim mieszkańcom Nowego Jorku, iż Boże Narodzenie obchodzimy by czcić Jezusa, zatem nie mówimy „Happy Holiday” ale „Merry Christmas”, czyli „Wesołych Świąt Bożego Narodzenia”. Czcimy narodziny Chrystusa. Organizatorzy wybrali salę w Carnegie Hall za miejsce spotkania drugiego dorocznego koncertu. W ubiegłym roku koncert odbył sie w sali Alice Tully w Lincoln Center. W tym roku będziemy bliżej Parku Centralnego. Nie powiem, co zaprezentują pozostali wykonawcy, ja , natomiast, zaśpiewam utwór specjalnie przygotowany na tę okazję pt. „Wesołych Świąt Bożego Narodzenia Nowy Jorku”. Mam nadzieję, że nastrój się udzieli. W drugiej części, natomiast, spytam widownię ilu Polaków znajduje się na sali i jeśli pojawi się dużo rąk w górze, na pewno zaśpiewam polskie kolędy. Nic bardziej mnie nie ucieszy jak kolędowanie w Carnegie Hall po polsku i mam nadzieję, że nie zawiodę się na frekwencji. Zatem, zapraszam do Carnegie Hall wszystkich Polaków przebywających w Nowym Jorku.
- Twoje życie i to, co robisz jest odpowiedzią na wezwanie Sługi Bożego Jana Pawła II, dotyczącego nowej ewangelizacji przez osoby świeckie. Na jakie napotykasz trudności w tym co robisz?
- Przede wszystkim sądzę, iż to pojęcie „nowa ewangelizacja” wcale nie jest takie nowe. Czynimy to ze względu na naszego polskiego papieża Jana Pawła II a raczej Jana Pawła Wielkiego, bo takim chyba historia go zapamięta. Otóż, w swoich podróżach Ojciec Święty dotarł do wielu krajów, a świętość bijąca od tego człowieka przyciągała miliony wiernych, zwłaszcza młodzież, która wiernie mu wszędzie asystowała. Młodzi ludzie zauważyli jego charyzmat, który w naturalny sposób kierował ich do niego.
Ludzie postrzegają mnie jako faceta z długimi włosami i brodą, który śpiewa muzykę chrześcijańską na nutę rock and roll’a. Spodziewają się usłyszeć „rockowca”, ale to nie jest reguła. A ta „nowa” ewangelizacja, to tak naprawdę jest „starą” ewangelizacją. Sądzę, że w obecnej dobie młodzi ludzie i w ogóle cały świat potrzebuje powrotu do korzeni, do prawd pierwotnych nauczanych przez Kościół Katolicki, prawd Pisma Świętego. Tradycje są istotne. Młodzi ludzie narażeni są na pokusy, słyszą stale, że muszą to czy tamto kupić i mieć, ale tak naprawdę, gdy coś materialnego posiądą, czują, że ich życie mimo wszystko nadal jest puste. Nie mogą być napełnieni szczęściem, gdyż to szczęście może tylko wypełnić Chrystus. Tego właśnie nauczał i to czynił Jan Paweł II. Chyba z wiekiem robię się bardziej sentymentalny i tradycjonalny a zarazem bardziej uczciwy i wierny katolickim dogmatom, wierze temu, czego uczy Pismo Św., aby zbliżyć się do drugiego człowieka. Św. Franciszek najlepiej to określił: ” Nauczaj świat i dawaj świadectwo, ale stosuj słowa tylko tam, gdzie to jest najbardziej konieczne”. Sądzę, że świat musimy nauczać naszym przykładnym życiem. Nauczając świat nowej ewangelii nie musimy śpiewać na scenie czy prawić kazania z ambony. Wystarczy być miłym dla drugiego człowieka, ustąpić miejsca w metrze czy autobusie, pościelić łóżko po sobie w hotelu, dać napiwek kelnerowi w restauracji, pomóc sąsiadowi; to wszystko jest ważniejsze niż śpiewanie w Carnegie Hall. Każdy może stanąć na podium, ale jego występ nie będzie miał wielkiego znaczenia, jeśli jego życie nie będzie oparte na chrześcijańskich wartościach. Zatem, to jak żyjemy na co dzień jest najważniejsze i to jest nasza ewangelizacja.
- W tym roku obchodzisz jubileusz 30- lecia swojej działalności. Jakie plany na przyszłość?
- Jeśli mój głos brzmi troszkę chropowato, to dlatego że przez ostatnie tygodnie nagrywałem swój ostatni album. W ten sposób pragnę uczcić trzydziestolecie mojej działalności muzycznej. Album zatytułowany jest „Pokój bożonarodzeniowy” i zawiera również wiązankę polskich kolęd. Na początku przyszłego roku pracować będę nad nowym albumem, „Pan Stwórca wobec upływających lat”. Będą to utwory ukazujące chwałę Boga i piękno stworzenia i nasze postrzeganie Boga wobec upływu lat. Porównam poranki, popołudnia i wieczory oraz pory roku; wszystkie te cykle naszego życia ułożone są w jakiś sposób i ukazują wspaniałość Stwórcy. Pragnę również spędzić więcej czasu w moim polskim kościele, ostatnio to zaniedbałem, ale mam nadzieję, że czas mi pozwoli i będę mógł porozmawiać z parafianami osobiście, nie tylko jeździć z koncertami. Chciałbym po prostu uścisnąć dłoń, porozmawiać i wspólnie modlić się. Dziękuję za spotkanie. Życzę wszystkim Polakom Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i mam nadzieję, że powiem to po polsku właściwie: „Szczęśliwego Nowego Roku. Do widzenia. Dziękuję”.
- Dziękuję za rozmowę.
Foto z archiwum Michała Zabrockiego.
KATALOG FIRM W INTERNECIE