Przez całe pokolenia Morze Bałtyckie było miejscem pracy i przyjemności, nadziei i tragedii. Jedni przybywali tam znad Morza Północnego albo Oceanu Atlantyckiego, inni przypływali wodami rzek - Torniojoki, Kemijoki, Newy, Dźwiny, Wisły czy Odry. Fiordy, klify, piaszczyste plaże, urokliwe porty, rybackie łodzie, dzika przyroda, cudowne krajobrazy - takie jest Morze Bałtyckie, ze wszystkimi tajemnicami i historiami jakie w sobie skrywa. Fascynujące miejsce dla podróżników i wczasowiczów, ale jednocześnie groźne dla zawodowych żeglarzy.
Epizod III naszej odysei jest już za nami. Po raz kolejny cieszyliśmy się każdym kilometrem naszej bałtyckiej ‘road trip’. Z Krynicy Morskiej wyruszyliśmy do Gdańska, gdzie włóczylismy się brukowanymi uliczkami, zobaczyliśmy pomnik Neptuna czy Bazylikę Mariacką, a także popłynęliśmy statkiem w rejs na trasie Gdańsk-Westerplatte-Gdańsk stylizowaną na galeon „Czarną Perłą”. W Gdyni wstąpiliśmy do Akwarium, a w Sopocie przeszliśmy się po Molo. Byliśmy również w największym porcie rybackim w Polsce - we Władysławowie, a potem spacerowaliśmy wzdłuż urokliwych plaż Ustki. W Kołobrzegu poszliśmy obejrzeć Pomnik Zaślubin Polski z Morzem (18 marzec 1945), a w Świnoujściu, stojąc na falochronie, przyglądaliśmy się olbrzymim statkom wpływającym do portu.
Podróżując na zachód droga zabrała nas na Rugię - największą wyspę Niemiec, gdzie w Parku Narodowym Jasmund podziwialiśmy niesamowite, dramatycznie opadające do morza kredowe klify, a kolejnego dnia rozkoszowaliśmy się urokami wyspy jadąc zabytkową koleją wąskotorową „Rasender Roland” - „Pędzącym Rolandem”. W Stralsund zwiedziliśmy Ozeanum - największe w północnej Europie oceanarium popularyzująca wiedzę o Bałtyku, morzach północnych i północnym Atlantyku. Spędzliliśmy tam kilka godzin podziwiając podwodny świat złożony z 50 akwariów. W Warnemünde - dzielnicy miasta Rostock, wspięlismy się na latarnię morską, a potem zostaliśmy zauroczeni miasteczkiem portowym Wismar, którego układ pozostał praktycznie niezmieniony od czasów Średniowiecza. Zrobiliśmy również krótki postuj w tradycyjnej wiosce rybackiej Gothmund na przedmieściach Lubeki, a także doświadczyliśmy uroku i wielkomiejskiego zgiełku samej Lubeki - europejskiej stolicy marcepanu, „Królowej Hanzy” z gotycką Bramą Holsztyńską będącą jednocześnie symbolem potęgi średniowiecznej organizacji handlowej jaką była Liga Hanzeatycka. W Travemünde, określanej jako „najpiękniejsza córka Lubeki” - największym portem promowym na Morzu Bałtyckim, obserwowaliśmy promy przypływające ze Szwecji, Finlandii, Danii, Łotwy, Rosji czy Estonii, a także zwiedziliśmy żaglowiec-muzeum „Passat”. W Kiel widzieliśmy statki przemierzające 98 kilometrowy Kanał Kiloński łączący Bałtyk z Morzem Północnym. Kanał ten jest najruchliwszym w świecie, sztucznie utworzonym, śródlądowym szlakiem wodnym, który skraca drogę o ponad 600 km w stosunku do tradycyjnej drogi przez Cieśniny Duńskie - wokół Półwyspu Jutlandzkiego. Jadąc dalej na północny-zachód zatrzymaliśmy się w muzeum archeologicznym w Hedeby - średniowiecznej osadzie, która była największym nordyckim miastem czasów Wikingów. Naszym ostatnim przystankiem było portowe miasto Flensburg.
Podróże jednoczą - wspólne przeżycia i doświadczenia budują relacje z dziećmi, dają okazję do spędzenia czasu razem, każdego dnia wzbogacają i uczą czegoś nowego. Drobne zdarzenia, spotkania, muzea, portowe miasteczka, a przede wszystkim samo Morze Bałtyckie i jego przepiękne piaszczyste plaże, po raz kolejny dostarczyły nam mnóstwa wrażeń. Nie do wiary ile tego już się zebrało od kiedy w Sztokholmie (sierpień 2013) rozpoczęliśmy Epizod I naszej wyprawy. Razem z Sylwią cieszymy się, że nasze córkeczki - Klara (3.5) i Laura (6), mają możliwość podróżowania razem z nami od najmłodszych lat. To jest dla nich wspaniała lekcja, która pozwala dostrzec życzliwość otaczającą nas z różnych stron, która otwiera oczy szeroko na świat, a przede wszystkim uczy zaufania i wiary w marzenia, że warto zabiegać o sprawy dla nich samych, a nie dla zysku, sławy, czy nagród.
Wyprawa nabiera sensu, kiedy się z niej powraca i zaczyna ją komuś opowiadać, więc teraz nadszedł czas, żeby zebrać myśli i opisać na naszym blogu to czego doświadczyliśmy. Zapraszam zatem do odwiedzenia www.dusty-dreams.org albo profilu Facebook , gdzie można poczytać o naszej podróży i obejrzeć zdjęcia. Jednocześnie wiem, że nie da się tego dobrze opowiedzieć - trzeba tam po prostu pojechać, zobaczyć, przeżyć na własnej skórze.
Jest jeszcze mnóstwo innych miejsc do odkrycia na wybrzeżu Morza Bałtyckiego, i już nie mogę się doczekać Epizodu IV naszej przygody - podróży wybrzeżem Dani. Mam nadzieję, że będziemy w drodze już za kilka miesięcy.
Michał Cichecki
Galeria
KATALOG FIRM W INTERNECIE